Okiem młodego wędkarza – łowienie okoni na małe przynęty
Kiedy mija czas majowych szczupaków, boleni, czerwcowych sandaczy i lipcowych sumów, koniec lata i początek jesieni na prawdę warto wykorzystać na pogoń za okoniami, o czym przekonałem się na własnej skórze. Pierwsze chłodniejsze noce po lipcowych upałach powodują wzmożony apetyt u ryb drapieżnych. To idealny czas, by wziąć w rękę spinning w wersji ultralight i ruszyć nad wodę. Końcówkę tego lata spędziłem z delikatnym spinningiem w ręce, polując na okonie (i nie tylko!) z bardzo dobrymi wynikami. W artykule przybliżę Wam metody połowu okoni, stosowane przynęty, a także opiszę sprzęt, jaki stosuję do połowu tych pasjonujących ryb. Zapraszam do lektury!
Okoń to jedna z najpospolitszych ryb naszych wód, znajdziemy go prawie wszędzie – w wodach płynących, stojących, słonych i słodkich. Żeruje zarówno tuż przy powierzchni (zwłaszcza wieczorami na płyciznach), jak i przy dnie. Bierze nieomal o każdej porze dnia i roku, atakuje chętnie zarówno przynęty sztuczne, jak i naturalne, przez co wydaje się rybą stosunkowo prostą do złowienia. Aby tego dokonać, musi zaistnieć po prostu jeden jeden, niezbędny warunek – Okoń musi w danej chwili żerować. W sytuacji braku żerowania, sprawa wydaje się bardziej skomplikowana…
Wędzisko do ultralight’a.
W przypadku braku oznak żerowania okoni, słusznym wyborem będzie ultralekki spinning, który pozwoli nam odpowiednio poprowadzić małą przynętę oraz wyczuć najdelikatniejsze skubnięcia. W sierpniu postawiłem na ultralekkie łowienie w pobliskich jeziorach i dzikich stawach, a mój wybór padł na niedrogie wędzisko Robinson Bluebird Perch Spin o długości 212cm i ciężarze wyrzutowym 2-8 g. Jeśli na co dzień nie łowicie z pomocą ultralekkich zestawów, w mojej opinii nie warto wydawać na wędkę więcej, jak 100zł zwłaszcza, jeśli jesteście młodymi wędkarzami jak ja.
Nie jestem wielkim fanem wędzisk z wklejaną szczytówką, ale Bluebird przekonał mnie dobrą czułością i lekkością konstrukcji. Fakt ten pozwolił mi rozpracowywać charakterystykę dna i wyczuwać najdelikatniejsze podskubywania okoni – nawet ze znacznych odległości. Wędkę wykonano z dobrego kompozytu węgla IM8, dzięki czemu jest naprawdę lekka, a przy tym wytrzymała i zaskakującą wręcz jak na ultralight solidna (ma spory zapas mocy). Oprócz wytrzymałości i niewielkiej wagi muszę zwrócić uwagę na nieprzeciętną czułość blanku. Podczas moich wypraw z Bluebird nie miałem żadnego problemu z wyczuciem brań nawet najmniejszych, kilkucentymetrowych okoni. Miałem okazję przekonać się o potencjale opisywanej wędki podczas holu 60-centymetrowego szczupaka, który postanowił zaatakować niewielkiego twistera na kilkugramowej główce. Pomimo użycia delikatnego wędziska, żyłki grubości 0,14mm oraz kołowrotka wielkości 2500 hol ryby przebiegł szybko i bezpiecznie. Dobra amortyzacja każdego odjazdu, szybkość i sztywność wędziska przełożyły się na końcowy rezultat.
W ultralekkich wędziskach najważniejsza jest jednak czułość, i będę podkreślał to na każdym kroku. Tanie wędki na ogół nie oferują powalających parametrów w tej dziedzinie, ale przyznam, że mój kij świetnie przekazuje każde puknięcie w przynętę bezpośrednio na rękę, co pozwala na natychmiastowe zacięcie.
Jeśli zastanawiacie się nad zakupem wędki do łowienia na paprochy, zwróćcie też uwagę na dolnik (rękojeść poniżej uchwytu kołowrotka). Zbyt długi będzie nieporęczny i szybciej zmęczy rękę podczas biczowania wody. Wszystko jednak zależy od preferencji i upodobań wędkarza. Krótki dolnik pozwala finezyjnie podbijać przynętę z nadgarstka, co przekłada się na brak zmęczenia ręki, nawet po kilkunastogodzinnych łowach.
Namierzamy okonie – metody połowu
Namierzenie okoni jest dość łatwe, bo gdzie drobnica tam i nasz bohater. Niezależnie od tego, czy okoń w danej chwili żeruje czy też nie, będzie trzymał się w pobliżu drobnicy. Pod koniec lata, w jeziorach, należy szukać miejsc, gdzie płytka woda jest najbardziej wystawiona na działanie promieni słonecznych – tam ustawi się drobnica. Jeśli tuż za nią znajduje się stok możemy być wręcz pewni, że ustawiły się na nim okonie. Jeśli akurat żerują to z powodzeniem złowimy je na większość metod i przynęt spinningowych. Kiedy jednak ignorują nasze wabiki, warto sięgnąć po zestaw z bocznym trokiem. Łowienie tą metodą jest zarazem bardzo proste, jak i skuteczne. Skuteczność bocznego troku wynika z tego, że przynęta cały czas penetruje warstwy przydenne – prowokując tym samym do ataku. Ciężarek sunąc po dnie wzburza dodatkowo warstwę mułu i osady, co dodatkowo powinno zaciekawić okonie. Nad wzburzonymi osadami płynie kusząco machający ogonkiem twister montowany na niewielkim haczyku bez obciążenia, który imituje naturalny pokarm – małą rybkę lub drobnego bezkręgowca. Tak zaprezentowaną przynętę chętnie zaatakuje ryba spokojnego żeru, jak i drapieżnik.
Boczny trok potrafi zaskoczyć, o czym miałem okazję przekonać się niejednokrotnie. Szczupaki, okonie, płocie, wzdręgi, leszczyki, a nawet karasie udało mi się przechytrzyć za pomocą tej właśnie metody. Jak zawiązać zestaw do bocznego troka? Najłatwiej zrobić to tworząc pętlę, zawiązaną na końcu żyłki, a następnie przeciętą w taki sposób, by powstały dwa odcinki. Jeden co najmniej dwukrotnie dłuższy od drugiego. Na dłuższym odcinku zawiązuje się ołowiany ciężarek, na krótszym – haczyk, na którym osadzamy przynętę. Z szerokiej palety ciężarków polecam te, które mają kształt pałeczki. Taki typ ciężarka rzadziej zakleszcza się pomiędzy kamieniami, a także łatwiej jest wyczuć typ dna, po którym ciągniemy zestaw. Masę ciężarka dobieramy do głębokości łowiska. Prowadzenie przynęty polega na jednostajnym i powolnym zwijaniu zestawu. Prezentację przynęty możemy urozmaicić podbijając co jakiś czas wabik.
W sytuacji, kiedy okonie aktywnie żerowały, z powodzeniem łowiłem je na paprochy uzbrojone na główce jigowej. Waga główek jigowych na jakie łowiłem nie przekroczyła sześciu gram, pomimo to odległość na jaką udawało mi się zarzucić wabik była zadowalająca. Prowadząc okoniowy przysmak musimy pamiętać, że okoń posiada specyficzną taktykę polowania. Potrafi płynąć za przynętą pewien czas, jakby był niepewny swoich zdolności łowieckich. Dlatego warto czasami urozmaicać prowadzenie przynęty w podbicia i zmiany tempa zamiast jednostajnego zwijania żyłki. Wszelkie kombinacje są tu jak najbardziej wskazane. Wybierając przynętę kieruję się wiedzą dotyczącą naturalnego pokarmu, który aktualnie jest wpisany w menu garbusów. Wszelkie imitacje drobnych bezkręgowców są trafnym wyborem. Twister to podstawowy oręż w moim pudełku. Wybieram modele z szerokim ogonkiem, który pracuje w opadzie nawet przy użyciu bardzo lekkiej główki. Najczęściej stosuję twistery długości 3-4cm. Moimi podstawowymi kolorami przynęt są motoroil, fiolet, herbata z pieprzem, biały, czerwony.
Okoń jest rybą bardzo kapryśną, a jego preferencje potrafią zmieniać się nawet kilka razy w ciągu doby. Dlatego warto w swoim pudełku mieć szeroki zakres kolorystyczny przynęt, a wszelkie kombinacje nad wodą w przypadku pasiaków są jak najbardziej wskazane. Pamiętam sytuację, kiedy na zawodach spinningowych większość uczestników łowiła niewymiarowe okonie na paprochy starając się złowić wymiarową rybę. Ja kombinując założyłem malutką obrotówkę, dzięki której udało mi się złowić kilka wymiarowych garbusów i tym samym stanąć na pudle. Czasem silna fala hydro-akustyczna pobudza garbusy do ataku, a eksperymentowanie z wielkością, kolorystyką, typem przynęty i jej pracą jest kluczem do regularnego łowienia ładnych okoni.
Sierpień i wrzesień to miesiące, w których możemy złowić naprawdę dużego garbusa, bez konieczności czekania na późną jesień i ochłodzenie wody. Nie zawsze jest to proste, czasem należy spędzić nad wodą pewien czas oraz wyciągać odpowiednie wnioski, które pozwolą nam osiągnąć sukces. Musimy mieć na uwadze, że łowiąc okonie trzeba liczyć się z niespodziankami w postaci szczupaków, sandaczy i białorybu. Wędzisko do metody ultralight pozwoli nam odpowiednio poprowadzić przynętę oraz wyczuć najdelikatniejsze brania, a hol wymiarowego okonia sprawi nam dużo frajdy. Wspomnę więc jeszcze raz o moim kiju – wędka Robinson Bluebird Perch Spin to koszt rzędu 90-100zł. Nie jest to dużo, patrząc na jej właściwości użytkowe. Jeśli wciąż zastanawiacie się nad wyborem lekkiego wędziska o czułym i dobrym blanku to Robinson Bluebird jest tym, czego szukacie. Łowienie garbusów na ultralekki kij to czysta przyjemność, a niespodziewane przyłowy rzędu od kilograma w górę to prawdziwe big game przy tak leciutkiej wędeczce. Pamiętajcie również, by łowiąc na ultralekkie zestawy stosować odpowiednio lekki kołowrotek (dobrze wyważający wędzisko, waga max. 250g i rozmiar 1015-1020) oraz cieniutką żyłkę (stosuję 0,14-0,18) lub plecionkę (0,06-0,08mm), która umożliwia oddawanie dalekich rzutów niewielkimi, kilku-gramowymi przynętami.